O Głównym Szlaku Beskidzkim słyszał chyba każdy. To najdłuższa znakowana polska górska trasa, ciągnąca się od Beskidu Śląskiego aż po Bieszczady. Warto jednak znać nie tylko tę trasę, ale jeszcze inną – nieco krótszą, wiodącą tymi terenami, do których GSB nie dociera. Mały Szlak Beskidzki zaczyna się w Bielsku-Białej Straconce i biegnie przez Beskid Mały, Makowski aż do Beskidu Wyspowego, kończąc się na szczycie Lubonia Wielkiego.

Jak można się domyślić, MSB nie powstał bez przyczyny. Kiedy wędruje się po Beskidach, warto docenić urodę wszystkich pasm tych gór. I o tych, które położone są w porównaniu z innymi bardziej na północ, MSB ma właśnie przypominać. Trasa nie jest przesadnie długa. Liczy 137 km, a co za tym idzie, zdecydowanie łatwiej przemierzyć ją całą od A do Z niż GSB. Dlatego też Mały Szlak Beskidzki albo może stanowić wprawkę dla tych, którzy chcieliby potem zmierzyć się ze znacznie trudniejszymi pięciuset kilometrami naraz, albo być osłodą dla osób niemogących wziąć urlopu na trzytygodniową wędrówkę GSB. Tak czy inaczej te 137 km warto przejść bez względu na pobudki, jakie nami kierują. Droga – oznaczona czerwonym kolorem – wiedzie przez miejsca urokliwe, bogate przyrodniczo (bardzo dużo lasów z dominującą na tamtym terenie buczyną karpacką), ale też pokryte polanami, z których roztaczają się malownicze widoki na okoliczne góry i doliny.

MSB przejść można w niecały tydzień, zazwyczaj mówi się o 4–6 dniach. Najbardziej optymalne rozwiązanie to 6 dni, głównie ze względu na rozmieszczenie baz noclegowych. Jeśli jednak chcielibyśmy wyruszyć w drogę latem i niestraszne nam spanie w namiocie, z powodzeniem możemy ten zabrać ze sobą. Jako że nie będziemy przechodzić przez żaden park narodowy, rozbicie się na polanie przy strumyku jest jak najbardziej możliwe.

Jak iść? Można zacząć od Lubonia, można zacząć od Straconki – od nas tylko zależy, w którą stronę pójdziemy. Najważniejsze, żeby dograć wszystko logistycznie, łącznie z kwestiami komunikacyjnymi. Dojazd do Straconki nie będzie stanowił problemu właściwie w żaden dzień i niemal o żadnej (dziennej) porze. Najważniejsze to dostać się do Bielska-Białej (najwygodniejsze połączenia kolejowe to te z Katowic), a stamtąd autobusem miejskim w kierunku szlaku. Luboń Wielki to szczyt, na który jeszcze trzeba wejść lub z niego zejść. Najwygodniej iść z/do Rabki-Zdroju, ewentualnie z/do Mszany Dolnej, choć to drugie rozwiązanie jest mniej interesujące, bo trzeba by się wrócić po MSB dokładnie tym odcinkiem, który prowadzi na Luboń. Z Rabki natomiast prowadzą dwa szlaki – żółty i niebieski. Żółty to tak zwana Perć Borkowskiego. Miłośnicy adrenaliny i nieco trudniejszych podejść powinni się zdecydować na pójście właśnie nią. Nie jest to droga ekstremalna, jednak kamienista i wymagająca znacznie większej uwagi podczas poruszania się nią niż leśna ścieżka.

Poszukujesz noclegu w okolicy? Rezerwuj pewne noclegi w Beskidach

Przez jakie miejsca wiedzie trasa MSB? Zakładając, że wychodzimy ze Straconki, pierwszym pasmem, w które wchodzimy, jest Beskid Mały. To obszar niewielki, jak sama nazwa wskazuje, jednak przemierzamy go wzdłuż, a nie wszerz, co przekłada się na 45–50 km trasy (w zależności od tego, czy Żurawnicę zakwalifikujemy jako szczyt Beskidu Małego, czy Makowskiego). Wdrapujemy się na grzbiet idący przez Gaiki, Groniczki, opadający do Przełęczy u Panienki i dalej – podchodzimy na najbardziej wybitną Hrobaczą Łąkę. Tam znajduje się schronisko – dom rekolekcyjny. Aby w nim spać, należy wcześniej skontaktować się z osobami, które je prowadzą. Na dalszej trasie czeka nas moc atrakcji: zapora w Porąbce na Sole, góra Żar, gdzie prawa fizyki przestają działać, Przełęcz Kocierska (przejezdna, jedna z najlepszych przełęczy w Beskidach do tego, by wdrapywać się na nią na rowerze innym niż MTB), szczyt Potrójnej z chatką studencką, w której można zanocować, a potem – już nieco dalej – szczyt Leskowca z wiatką i chwilę później Jaworzyny, obecnie nazywanej Groniem Jana Pawła II, gdzie stoi schronisko PTTK. Stamtąd przez Krzeszów kierujemy się w stronę Żurawnicy z jednym z najciekawszych pasm skałek w Beskidzie Małym, a z niej grzbietem schodzimy do Zembrzyc. Wchodzimy w Beskid Makowski.

Skały na Żurawnicy
Skały na Żurawnicy

Z Zembrzyc wchodzimy na grzbiet Chełmu i nim podążamy aż do Palczy. Następnie przez Harbutowice wchodzimy w pasmo Babicy i nim idziemy aż do Myślenic. Wraz z kolejnym przemierzanym pasmem – Lubomira i Łysiny – „makowski” odcinek liczy ok. 53 km. Niestety MSB omija najwyższy szczyt zachodniej części tego Beskidu i jednocześnie taki, który jest najbardziej charakterystyczny i rozpoznawalny – Koskową Górę. Za to wiedzie przez Lubomir, najwyższy szczyt wschodniej części tego pasma i całego Beskidu Makowskiego. Z Lubomirem wiąże się niesamowicie interesująca historia funkcjonującego tam od przedwojnia obserwatorium astronomicznego. Spalono je pod koniec II wojny światowej, ale kilka lat temu postanowiono je odbudować. W chwili obecnej na Lubomirze obserwacja nieba znów ma miejsce.

Schronisko na Luboniu Wielkim
Schronisko na Luboniu Wielkim

Wchodzimy w Beskid Wyspowy. Z przełęczy Jaworzyce przechodzimy kolejno przez Wierzbanowską Górę, Dzielec, Kasinę Wielką (rodzinną wieś Justyny Kowalczyk), Lubogoszcz. Schodzimy na przełęcz Glisne po to, by podjąć się pokonania ostatniego odcinka trasy – podejścia na Luboń Wielki. Tam stoi domek na jednej nóżce, a przynajmniej taki przypominające schronisko PTTK.

Na przejście Małego Szlaku Beskidzkiego można zdecydować się właściwie o każdej porze roku. Wiadomo jednak, że przejście letnie jest wygodniejsze ze względu na wyższe temperatury powietrza i dłuższy dzień.

Widok na Beskid Wyspowy
Widok na Beskid Wyspowy

 

Aktualizowano: 3 stycznia 2016