Beskid Śląski to nie tylko Barania Góra, Skrzyczne czy Klimczok. Wędrówkę można zaplanować tak, żeby ominąć najpopularniejsze i najwyższe szczyty, a i tak zachwycać się pięknem krajobrazu. Przy dobrej formie i możliwości wczesnego wyruszenia na szlak, warto pokonać trasę na przykład ze Szczyrku przez Brenną do Bielska Białej. Przejście trasy zajmie około 7–7,5 godziny.
Wędrówkę zacząć można właściwie wszędzie, bez względu na to, w którym miejscu w Szczyrku aktualnie się przebywa. Ważne, aby wdrapać się (niekoniecznie po szlaku) na grzbiet Beskidu Węgierskiego, ciągnący się równolegle do głównej drogi prowadzącej przez miasteczko. Idąc nią z centrum w stronę Salmopolu, Beskid Węgierski będziemy mieli po naszej prawej stronie (a więc naprzeciw wyciągów narciarskich oraz charakterystycznego szczytu Skrzycznego, na którym znajduje się przekaźnik radiowy). Po wejściu na grzbiet należy iść cały czas czerwonym szlakiem – przez najwyższy szczyt, Kotarz (985 m n.p.m.), aż do Grabowej. Trasa wiedzie i przez las (po prawej), i nie przez las (po lewej od czasu do czasu rozciąga się widok na Szczyrk).
Na szczycie Grabowej szlak rozgałęzia się. Idąc dalej czerwonym, doszłoby się do Przełęczy Salmopolskiej. Wybierając zejście do Brennej, trzeba skręcić tam, gdzie pojawiają się znaki o kolorze czarnym. Droga jest bardzo przyjemna – właściwie cały czas mija się bokiem przysiółki, a to oznacza jedno: otwarte widoki na inne pasma Beskidu Śląskiego, a w dalszym odcinku – na dzielnicę o nazwie Leśnica i na dolinę Brennicy. Po zejściu do Brennej warto zwrócić uwagę na kościół św. Jana Chrzciciela z końca XVIII wieku, jak również na grupy drewnianych zabudowań – starych zrębowych chałup. Natomiast ci, którzy są zainteresowani tym, jakie wydarzenia będą miały miejsce w danym czasie w regionie, mogą wstąpić do Informacji Turystycznej, znajdującej się około 200 m od kościoła.
Pomiędzy kościołem a IT zaczyna się trasa oznaczona czarnym kolorem, doprowadzająca do zielonego szlaku. Ten wiedzie w jedną stronę na Równicę, w drugą zaś na kolejny interesujący nas szczyt w drodze do Bielska-Białej – Błatnią (nazywaną również przez miejscowych Błotnym). Do schroniska PTTK, które znajduje się u góry, idzie się z Brennej około 1,5 godziny. Budynek jest duży i przestronny, dlatego poza sezonem nie ma problemu z zostaniem w nim na noc bez wcześniejszej rezerwacji miejsca. W sezonie lepiej wcześniej zadzwonić i upewnić się, czy są wolne miejsca.
Ostatni fragment trasy – oznaczony kolorem niebieskim – prowadzi z Bratniej do Bielska-Białej Wapienicy. Od razu warto mieć na uwadze to, że trasa ta nie jest specjalnie atrakcyjna. Wiedzie głównie przez las i nieustannie dość stromo z góry. Stromizna nie jest wprawdzie powalająca, niemniej jednak przy braku interesujących krajobrazów dookoła, trasa szybko staje się nudna i monotonna. Dlaczego więc schodzić do Wapienicy, a nie przez Klimczok i Szyndzielnię do Bielska-Białej? Po to chociażby, aby poznać nową ścieżkę. I po to, żeby zobaczyć Dolinę Wapienicy z zaporą na jeziorze Wielka Łąka – te są naprawdę ładne.
Po wyjściu z lasu do Wapienicy, trzeba się jeszcze w jakiś sposób przedostać do centrum Bielska-Białej. Najlepiej dojechać tam autobusem. Gdyby bowiem zdecydować się na przebycie dystansu do dworca na piechotę, zajęłoby to około 1,5 godziny. Spod zapory tymczasem regularnie (co około 40 minut) kursuje linia nr 16, którą dostać można się bezpośrednio pod dworzec. Od nas już tylko będzie zależało, czy zechcemy zwiedzać jeszcze Bielsko-Białą. Wydaje się jednak, że przy tak długiej trasie, trzeba by tę aktywność przełożyć na następny dzień.
Aktualizowano: 13 sierpnia 2014